Odwiedzając Islandię z zamiarem spróbowania tamtejszych przysmaków trzeba się liczyć z faktem, że nordycka kuchnia diametralnie różni się od środkowoeuropejskiej. Dobrobyt Islandii pochodzi z turystyki i połowów ryb, dlatego nie brakuje ich w codziennym jadłospisie. Łososie, pstrągi, cierniki, węgorze, łupacze, sole i dorsze są podstawą tradycyjnego posiłku. Znajdziemy tu cenione w kontynentalnej Europie owoce morza – krewetki, homary i raki.
Do najpowszechniejszych mięs zalicza się baraninę i jagnięcinę, zaś marynowana głowa owcy uchodzi za lokalny specjał. Odważni podróżnicy mogą pokusić się o skosztowanie takich rarytasów jak stek z wieloryba lub przystawka w formie mięsa maskonura. Miłośnicy międzynarodowych sieci restauracji typu fast food nie mają tu jednak czego szukać – Islandia jest pod tym względem odizolowana od reszty świata. Najpowszechniejszym jedzeniem na wynos są regionalne hot dogi, którymi zjadał się sam Bill Clinton.
Hakarl – mięso rekina
Rybołówstwo pełni istotną funkcję w islandzkiej gospodarce. Od wieków ryby stanowiły podstawę wyżywienia i utrzymania miejscowej ludności. Do tej pory chętnie jada się tu płastugi, halibuty i śledzie, a także skorupiaki takie jak langustynki. W celu pogłębienia smaku tutejszych potraw stosuje się sproszkowane algi morskie. Dawniej ze względu na mroźne zimy i krótkie lato, rdzenni Islandczycy musieli opracować szereg metod konserwacji żywności, która zapewniała im przeżycie w trudnym klimacie. Tym sposobem w wyspiarskim kraju niezwykle popularne stało się suszenie ryb, co praktykuje się do tej pory. W sklepach najczęściej można natknąć się na suszonego dorsza – harðfiskur, stanowiącego cenne źródło białka. Równie powszechnym sposobem przyrządzania ryby jest wędzenie w dymie, marynowanie w serwatce lub przyprawianie jej algami morskimi. Udając się do Islandii trzeba spróbować przysmaku dawnych rybaków – rekina grenlandzkiego poddawanego fermentacji gnilnej. Danie znane pod nazwą hakarl tęchnie przez pół roku, by następnie zostać poddane procesowi wędzenia. Przed laty odbywało się to poprzez zakopywanie mięsa w ziemi na kilka miesięcy, ponieważ surowe mięso tego gatunku rekina jest dla ludzi trujące. Długa fermentacja powodowała usunięcie nadmiaru mocznika, nadając rybie charakterystycznego smaku i intensywnego zapachu. Hakarl można otrzymać w wielu islandzkich restauracjach i dobrze zaopatrzonych sklepach spożywczych. Sprzedawany jest w plastikowych opakowaniach w postaci drobno pokrojonej kostki. Spożywa się go w towarzystwie wódki Brennivin.
Marynowany barani łeb
Prawdziwie kultowym daniem jest svið – głowa owcy serwowana z ziemniakami i gotowaną rzepą, która choć stanowi tradycyjne danie, z którego słynie kuchnia islandzka – współcześnie jest już tylko kulinarną atrakcją wabiącą turystów. To obowiązkowa pozycja do skosztowania przy okazji pobytu w Reykjavíku, gdzie svið podawany jest w barze na dworcu autobusowym BSI, łączącym lotnisko z centrum miasta. Wygląd potrawy może początkowo przerazić Europejczyka nienawykłego do spożywania baranich łbów, jednak po skosztowania wartościowego mięsa będzie on mile zaskoczony. Szczególnie policzki barana stanowią rarytas, którego smak na długo zapada w pamięci. Jagnięcina i baranina się tu nie marnuje – prawie każdy element owcy jest wykorzystywany, łącznie z oczami. Głowę zaś serwuje się po przekrojeniu na dwie równe części, zamarynowaniu i ugotowaniu. Przysmakiem są także wędzone jądra barana – sursadir hrutspungar, zaś rzadkim specjałem – kiełbasa przyrządzania z drobno siekanych i przyprawianych ziołami jąder. Owce wypasane są przez cały rok na czystych, islandzkich łąkach, co czyni ich mięso wyjątkowo smacznym. Nie dziwi zatem fakt, że na ponad 332 tysięcy mieszkańców przypada blisko 600 tysięcy owiec.
Kuchnia islandzka – hverabrauð
Islandczycy wszystko robią po swojemu. Również pieczywo smakuje tu inaczej niż w pozostałych zakątkach Europy. Trzeba przyznać tubylcom, że potrafią wykorzystać naturalne walory kraju, jak mało który naród na świecie. Pod nazwą hverabrauð kryje się długo wypiekany chleb żytni lub żytnio-pszenny, gotowany w specjalnie do tego wykopanych dołach w pobliżu wód termalnych, gdzie grunt osiąga temperaturę oscylującą wokół 100 stopni Celsjusza. Taki wypiek znany jest obcokrajowcom jako „lava bread”. Pieczenie chleba gejzerowego w podziemnej, geotermalnej piekarni trwa od dwunastu do dwudziestu czterech godzin, po uprzednim wlaniu ciasta chlebowego do szczelnego garnka i zakopaniu go metr pod ziemią. Produkt poddany takiej obróbce termicznej jest gotowy do spożycia. Najlepiej jest połączyć wulkaniczny wypiek z wędzoną rybą – pstrągiem lub łososiem, choć rdzenni Islandczycy jadają go wyłącznie z samym masłem.
Najtańszym pieczywem w islandzkim markecie jest chleb tostowy, który współcześni mieszkańcy jedzą na śniadanie lub w formie przekąski razem z mięsem smażonym na patelni. Lokalnie wypiekany chleb żytni rúgbrauði jest słodszy w smaku od polskich wypieków, dlatego szczególnie przypadnie do gustu najmłodszym podróżnikom. Alternatywną dla kontynentalnego lunchu są żytnie naleśniki serwowane ze zsiadłym mlekiem, bitą śmietaną bez dodatku cukru lub dżemem rabarbarowym – pönnukökur. Niespotykaną nigdzie indziej atrakcją jest możliwość spróbowania chleba wraz z jajkami prosto z gejzera. Taką przyjemność oferuje Geotermalny Park Hveragerdi, położony w południowo-zachodniej części Islandii.
Brennivin – płonące wino
Degustacja duszonego dorsza, marynowanego rekina lub mięsa wielorybiego nie może się obejść bez odpowiedniej oprawy, jaką gwarantuje tradycyjna islandzka wódka. Brennivin bywa nazywany „płonącym winem” lub „czarną śmiercią”. Pod tymi niewinnymi określeniami kryje się przezroczysty, niesłodzony ziemniaczany alkohol z dodatkiem kminku, który nadaje mu wyjątkowego aromatu. Popularny napój wysokoprocentowy przez wiele lat poddawany był prohibicyjnej propagandzie. Do dziś zachowała się jego czarna etykieta, mająca na zrazić do zakupu potencjalnych konsumentów. Zarówno kuchnia islandzka, jak i kultura picia Brennivin stały się już elementami regionalnej turystyki. Tubylcy hołdujący dawnym tradycjom piją wódkę w połączeniu ze sfermentowanym mięsem rekina podczas święta Þorri.
Tradycyjny wyrób mleczarski
Zwiedzasz Islandię i masz ochotę na tradycyjny, niskokaloryczny i zdrowy deser? Skyr to najlepiej rozpoznawalny wyrób mleczarski, który swym smakiem, i konsystencją przypomina jogurt naturalny lub serek homogenizowany. Dawniej wytwarzało się go z surowego krowiego mleka, zaś współcześnie produkowany jest z jego odtłuszczonej i pasteryzowanej wersji, również w kilku smakach – bananowo-czekoladowym, truskawkowym, malinowym i kokosowym. Skyr podobnie jak pozostałe produkty mleczne jest bogaty w wapń i witaminy. Zawiera 12% białka, 3% węglowodanów i 0,5% tłuszczu, co czyni go doskonałą przekąską dla osób będących na diecie. W islandzkich sklepach można kupić skyr w plastikowym kubeczku w zestawie z rozkładaną łyżeczką.