Dla nas odwiedziny św. Mikołaja w Wigilię nie są niczym nadzwyczajnym – znamy go od dzieciństwa, a dzięki kulturze stał się symbolem świąt Bożego Narodzenia. Wszyscy kojarzymy go z wielkim workiem prezentów i czerwoną czapką. Tymczasem dla dzieci z innych krajów Europy i całego świata wcale nie jest on taki oczywisty. Bo jak mówią, co kraj, to obyczaj. A więc i inny doręczyciel prezentów. Kto przynosi je w poszczególnych miejscach na świecie?
Ho ho ho Holandia!
W Holandii do dzieci przychodzi Sinterklaas. To nikt inny jak nasz święty Mikołaj. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Niderlandczycy nie ulegli wpływom Ameryki i pozostali przy starej tradycji – Sinterklaas to biskup w swoich tradycyjnych szatach. Ma wprawdzie czerwony płaszcz i długą brodę, ale również laskę biskupią oraz tiarę. Nie przyjeżdża on na ciągniętych przez renifery saniach, ale przypływa na łodzi. To kolejny element z holenderskiej kultury. Duchowny dociera do miasteczek już w listopadzie, zawsze w towarzystwie czarnoskórych pomocników, zwanych Czarnymi Piotrusiami. 5 grudnia Sinterklaas wchodzi do domu przez komin, a dzieci szukają prezentów w najmniej spodziewanych kryjówkach lub odnajdują je pod drzwiami domu (zależnie od rodziny – w każdej jest inna tradycja). Sam Sinterklaas przejeżdża tego dnia po ulicach miasta na białym koniu, częstując dzieci słodyczami.
La Befana, włoska czarownica
Włoskie dzieci nie otrzymują wcale prezentów od św. Mikołaja – zgodnie z tradycją przynosi je czarownica o imieniu Befana. Legenda głosi, że wiedziała ona o narodzeniach małego Jezuska od trzech królów, jednak nie dotarła do stajenki, ponieważ zgubiła się po drodze. Kierowana wyrzutami sumienia do dzisiaj co roku podrzuca prezenty do każdego domu, w którym mieszka dziecko – liczy, że w którymś z nich mieszka może mały Jezus. W związku z tą tradycją we Włoszech dzieci otrzymują prezenty dopiero w święto Trzech Króli. A jeśli masz ochotę na wycieczkę do Włoch po Bożym Narodzeniu, sprawdź oferty lotów na naszej stronie Tanie loty do Włoch z Polski.
Trzej Królowie w Hiszpanii
W Hiszpanii to nie święty Mikołaj przynosi dzieciom prezenty – za ich wręczanie są odpowiedzialni Trzej Mędrcy. Podobnie jak we Włoszech, dzieci otrzymują je dopiero 6 stycznia. Prezentów szukają w przygotowanych przed pójściem spać butach – tak jak w Polsce 6 grudnia. Ich przyjściu towarzyszą kolorowe pochody na ulicach miast, a królowie rzucają dzieciom cukierki.
Jultomte jak w Bullerbyn
Kto nie czytał w dzieciństwie „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren? Nawet jeśli nie pamiętacie imion bohaterów i dokładnego biegu zdarzeń, nie uwierzymy, że nie pamiętacie fragmentu o Bożym Narodzeniu. Do dzieci nie przychodził św. Mikołaj, ale jego miejscowa odmiana – skrzat Jultomte, który wyglądał trochę jak św. Mikołaj, a trochę jak ogrodowy krasnal. W Szwecji prezenty roznosi właśnie skrzat, który nosi czerwoną czapkę i długą brodę, przynosi prezenty w wielkim worku i rozdaje je po wieczerzy wigilijnej. Znajome, prawda? Co ciekawe, podarunki są opisane nie imieniem osoby obdarowywanej, ale zabawnym wierszykiem ze zgadywanką, która pozwala odkryć, dla kogo to podarunek.
Dziadek Mróz
To świecka wersja świętego Mikołaja, spopularyzowana na terenie dawnego ZSRR. Przynosi dzieciom prezenty i wygląda całkiem podobnie do naszego świętego, jednak przychodzi nie w Wigilię, ale w Nowy Rok. Ma na sobie czerwony, niebieski lub srebrny płaszcz, wełnianą czapkę, sznur zamiast pasa i zawsze pojawia się w towarzystwie swojej wnuczki, Śnieżynki. W przeciwieństwie do zamerykanizowanego św. Mikołaja nie wchodzi do domu przez komin – dzwoni do drzwi domu i wchodzi przez nie do środka. Widać, że Dziadek Mróz miał być odpowiednikiem europejskiej wersji, jednak na tyle zmienionym, by zyskał autonomię, a jednak podobnym, by wpisywać się w konwencję. Jego sława sięgnęła dotarła również do Polski – do dziś dzieci ze wschodu naszego kraju otrzymują prezenty od Dziadka Mroza.