Wyprawa na Czarny Ląd to marzenie niejednego podróżnika. Dziś, by je zrealizować nie potrzeba wiele. Wystarczy bilet lotniczy. A jak było kiedyś? Poznaj niesamowitą historię człowieka, który, w latach 30. ubiegłego stulecia, samotnie przemierzył Afrykę z północy na południe… rowerem i pieszo.
Marzenie nie do spełnienia
Kazimierz Nowak, bo o nim mowa, już jako mały chłopiec śnił o afrykańskiej przygodzie. Urodził się w 1897 roku, w podkarpackiej miejscowości Stryj. Pragnienie odkrycia białych plam Afryki, choć, jak wydawało się w tamtych czasach, niemożliwe do realizacji, przetrwało próbę czasu. Po zakończeniu I wojny światowej, przeniósł się do Poznania i rozpoczął pracę jako urzędnik. W czasie wolnym, wybierał się na rowerowe wycieczki. W ten sposób poznawał najpiękniejsze zakątki kraju, które dokumentował na fotografiach.
Pasja, dzięki której utrzymał rodzinę
W 1922 roku poślubił Marię Gorcik i wkrótce został ojcem. Po pięciu latach od narodzin córki Elżbiety, na świat przyszedł jego syn Romuald. Trudna sytuacja ekonomiczna, utrata pracy i bezowocne poszukiwania nowej posady to główne motywy, które przesądziły o jego wyjeździe za granicę. Na dwóch kółkach, jako korespondent prasowy i fotograf, podróżował przez Węgry, Austrię, Włochy, Belgię, Holandię, Rumunię, Grecję i Turcję. W 1927 dotarł do Afryki Północnej. Niestety, ze względu na problemy zdrowotne oraz brak pieniędzy na dalszą wyprawę, zmuszony był powrócić do kraju. Zdecydował jednak, że kiedyś wróci na Czarny Ląd i przemierzy go z północy na południe.
Krok po kroku do celu
Pobyt w Polsce i wyjazd do Francji upłynął pod znakiem przygotowań do wyprawy. Nieliczne osoby, którym zdradził swoje plany, z niedowierzaniem i obawą, spoglądały na realizację tych zamierzeń. Mimo to, Kazimierz Nowak dopiął swego i 26. listopada 1931 roku znów stanął na afrykańskiej ziemi. Wsiadł na rower w Trypolisie, wyznaczając jako cel podróży, odległy o tysiące kilometrów, Przylądek Igielny. Jego młodzieńcze marzenie zaczęło się spełniać.
Tam i z powrotem – odkrywając Afrykę
Jadąc rowerem mijał m.in. ciągnące się tysiącami kilometrów równiny i pustynie, tropikalne puszcze, malownicze doliny rzek oraz ogromne jeziora. W afrykańskiej faunie i florze zakochał się od pierwszego wejrzenia. Zadziwiał tubylców, którzy nie mogli pojąć, co właściwie robił tam Polak na dwóch kółkach. Odwiedzał lokalne wioski, gdzie zaopatrywał się w żywność i słuchał plemiennych legend i opowieści.
Miał też okazję przekonać się, jak tragiczne skutki niesie za sobą polityka kolonialna. Obserwował, jak biały człowiek – globalny przywódca, w myśl „doniosłej” misji, nie zwraca uwagi na ludzką krzywdę, koncentrując się tylko i wyłącznie na osiągnięciu zysku i przyjemnościach. W trakcie wyprawy przesyłał żonie reportaże i zdjęcia, które ona przekazywała potem redakcjom gazet. W ten sposób mógł zapewnić rodzinie byt.
Sam zmagał się z trudnościami finansowymi oraz malarią. Większość trasy przemierzył rowerem i pieszo, choć jeździł też konno i na wielbłądzie, a także pływał łodzią. Łącznie pokonał około 40 tysięcy kilometrów. W 1934 roku dotarł do upragnionego celu – na Przylądek Igielny. Odrzucił brytyjską ofertę darmowej podróży powrotnej statkiem, wsiadł na rower i ruszył na północ, obierając tym razem inną drogę.
„A zatem równik mam poza sobą!”
W 1936 roku, po wielu perypetiach, Kazimierz Nowak w końcu wrócił do Polski. W poznańskim kinie Apollo wygłaszał etnograficzne odczyty i pokazywał fotografie z podróży. Gościnnie odwiedził też m.in. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie i Wyższą Szkołę Handlową w Warszawie. Choć nie mógł przestać myśleć o swojej afrykańskiej przygodzie i chciał wydać poświęconą jej książkę, szybko wyznaczył sobie kolejny cel – Indie i Azję Południową Wschodnią. Na drodze do realizacji tego marzenia stanęła jednak choroba. Wycieńczony malarią i zapaleniem płuc, zmarł w październiku 1937 roku.
Kazimierz Nowak niezapomniany
Choć jego wyprawa miała miejsce kilkadziesiąt lat temu, postać Kazimierza Nowaka nie odeszła w zapomnienie. By oddać hołd temu wielkiemu polskiemu podróżnikowi, powstał projekt „Afryka Nowaka”. Jego celem było rozpowszechnienie wiedzy na temat dokonań tej postaci oraz samego kontynentu afrykańskiego, a także pokazanie, że każdy może spełniać swoje marzenia. W latach 2009-2011 na sztafetę rowerową trasą Nowaka wybrało się kilkudziesięciu pasjonatów.
Wyznaczono kilkuosobowe drużyny, które miały do pokonania 24 etapy marszruty. Każda przebyła ok. tysiąca kilometrów. Najstarszy uczestnik miał ponad 60 lat, a najmłodszy zaledwie 9 miesięcy. Symboliczną pałeczką była książka „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” z reportażami Kazimierza Nowaka, które zebrał i opracował Łukasz Wierzbicki. Pozytywnie zarekomendował ją Ryszard Kapuściński, który też w 2006 roku odsłonił na dworcu PKP w Poznaniu pamiątkową tablicę ku czci, jak sam określił, jednego z największych podróżników świata.